Pewnego wrześniowego poranka, gdy rykowisko było w pełni postanowiłem spróbować poobserwować zmagania byków o łanie. Wybrałem się na około dwie godziny przed wschodem słońca w szeroką i zmeliorowaną dolinę jednej z wielu warmińskich rzek. Noc była chłodna i wilgotna, a byki odzywały się z każdej strony. Wybrałem jednego byka i rozpocząłem mozolny podchód w jego kierunku. Po około 40 minutach skradania byłem blisko byka, ale poruszałem się pod wiatr i dzieliła nas gęsta ściana mgły. W pewnym momencie doszedłem do rowu melioracyjnego porośniętego wierzbami i w jego zagłębieniu czekałem na wschód słońca i traf szczęścia, aby byk zbliżył się do mnie. Kilka minut po wschodzie zobaczyłem go we mgle...
Uwierzcie mi na słowo, że przy takich spotkaniach serce bije szybciej, a hormony szczęścia buzują w organizmie.
Byk biegał w tę i z powrotem oznajmiając na około swą siłę. Jego futro było całe mokre, co w połączeniu z ciepłymi promieniami słońca sprawiało wrażenie jakby pływał w morzu traw.
Gdy słońce było już wysoko na niebie usłyszałem ostatnie ryknięcia spotkanego byka.
A po chwili zmęczony zaległ w swym dziennym schronieniu...
Do następnego!
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.